5 stycznia 2014

Prolog

Od kiedy tylko pamiętam musiałam się ukrywać. Każde wycieczki szkolne, każde spotkania spędzałam sama, zamknięta w sobie. Czy bałam się ludzi? Nie, bałam się, że zabronią robić to co chce. Nie jestem normalna 16-latką, w zasadzie nie byłam też normalnym dzieckiem. Rodzice porzucili mnie gdy miałam 10 miesięcy. Nie mam o to żalu do nich, zrobiłabym tak samo. W podstawówce dowiedziała się co chce robić nauczycielka, oczywiście musiała zadzwonić do moich rodziców zastępczych, ale nie uwierzyli jej. Wierzyli tylko mi, chociaż na każdym kroku ich okłamuję. Na lekcjach czuję się nie spokojna, każdy szelest, szept.. sprawia, że mam ochotę wyjść i pokazać co potrafię. Boję się tego.. To co jest na mojej skórze.. te wszystkie rany, a to co jest w środku.. cóż. Tego nie ma, serce jest w kawałkach przez odrzucenie, wady. Nie czuję się z tym wszystkim dobrze, zresztą.. nigdy nie będę.  Dobroć i litość dla mnie nie istnieje, jest tylko ból i to okrutne cierpienie czyli to co przeżywam odkąd się urodziłam. Codziennie noszę czarne ubrania, jedyną rzeczą, która się wyróżnia to biała bransoletka, tam są wszystkie wspomnienia. Otwierając codziennie oczy widzę światło, tak jasne jakby to był środek dnia. Małe złote pyłki otaczają okno, wtedy dostrzegam prawdziwe piękno. Patrząc na to wszystko czuję, że mogłabym dojść do celu. Ale nie potrafię zrobić 1 kroku.  Nie potrafię pokazać się światu. Chce uciec, gdzieś daleko. Tam gdzie są osoby takie jak ja, tam gdzie świeci słońce całymi dniami, tam gdzie można normalnie żyć. Ale wszędzie jest nienawiść, na każdym kroku. Przechodzisz koło jakiegoś człowieka, który ma uśmiech na twarzy, a może tak naprawdę on ukrywa smutek, po tym że ktoś umarł? Ma depresję? Stracił coś na co pracował latami? Świat jest piękny, owszem, ale wtedy kiedy spotka się osobę dla siebie tak ważną, że pokaże się swój sekret nie myśląc nad późniejszymi problemami. Tą osobą oczywiście jest 2 połówka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz